Warszawa od zawsze była miastem kosmopolitycznym i tolerancyjnym dla innych kultur i religii. Oczywiście nie w każdym calu, o czym świadczy burzenie prawosławnych cerkwi przed II wojną światową. Antysemityzm rządu sanacyjnego po śmierci Piłsudskiego, wrogie nastawienie do licznych mniejszości narodowych. A także obcesowe akty wzburzonej, lecz usprawiedliwionej złości, chociażby podczas burzenia cerkwi na dawnym placu Saskim – takie przypadki na szczęście nie zdarzały się często. Poprzez stulecia obywatele innych państw oraz wyznawcy innych religii byli w Warszawie traktowani dobrze. Chociaż ich los – jak na przykład warszawskich żydów – w trakcie wojny i po jej zakończeniu był tragiczny, wciąż w stolicy znaleźć możemy wiele pamiątek, a także śladów po ich osadnictwie.
Fasady i wystrój wielu budynków nie przetrwało czasów wojny. A także mimo że zmieniły się także nazwy ulic i placów, wciąż po innych narodowościach pozostają cmentarne nagrobki, ukrywające tak wiele nierozwikłanych tajemnic. Zapraszamy na wycieczkę w poszukiwaniu innych narodów, kultur i wyznań w Warszawie. Wycieczkę po miejscach jakże interesujących, a zarazem nieraz naznaczonych smutną historią, zmuszającą do refleksji, tak jak los ludzi, którzy tu niegdyś mieszkali.
Warszawska Praga – pozostałości po innych nacjach
Wysiadamy na Dworcu Centralnym. Po wyjściu z budynku dworca podziwiamy Pałac Kultury i Nauki – pierwszy punkt naszej trasy, wyrazisty znak pobytu w Warszawie robotników rosyjskich, symbol „przyjaźni” polsko – radzieckiej. Kierujemy się do przystanku tramwajowego w stronę Pragi. Wsiadamy do jednego z tramwajów o nr 7, 8 lub 25 i wysiadamy przystanku na Placu Wileńskim obok pomnika „Czterech braci śpiących”, na Pradze Półno.
Wchodzimy do cerkwi praskiej, widomego śladu po rosyjskich i ukraińskich mieszkańcach Warszawy. Wybudowana przez zaborców w latach 1867-1869 według projektu Sycewa, miała być jednym z elementów służących rusyfikacji Pragi, mającej wówczas istotne znaczenie strategiczne dla Imperium Rosyjskiego. Tu przecież zbiegały się trakty bite i drogi żelazne z serca imperium – Petersburga, Moskwy. Doświadczenie z Napoleonem wskazywało też, że Wisła jest istotną linią obrony przed potencjalnym najeźdźcą z zachodu. Dlatego tak ważnym było całkowite panowanie nad Pragą, osadzenie tu garnizonów i obsadzenie dworców i węzłów kolejowych nie kim innym, jak Rosjanami. Dumnie górująca nad Pragą cerkiew miała ich upewniać, że są u siebie w domu.
Następnie przechodzimy na stronę Dworca Wileńskiego i kierujemy się w prawo, stroną ulicy z nieparzystymi numerami. Jest to ulica Targowa, jedna z największych ulic Pragi Północ. Krzyk przekupki i handlarzy miesza się tu z szumem samochodów i rozmów przechodniów. Kogoś, kto mieszka po lewej stronie Wisły, zaskoczyć mogą ceglane ruiny domów, zabite deskami okna, napisy „Grozi zawaleniem” bardzo blisko centralnej ulicy dzielnicy. Praga zawsze była najbardziej zaniedbaną częścią Warszawy. Przy tabliczce z numerem: „Targowa 50/52” wchodzimy na podwórko. Przed naszymi oczyma ukazują się napisy pochodzące z lat świetności budynku – „top jeansy”, „świetne bluzki”. Jednak tym, czego tutaj szukamy okazuje się żydowski dom modlitwy. Dzisiaj wygląda na normalny dla Pragi Północ – zrujnowany dom mieszkalny. O tym, że jest to dom modlitwy dowiadujemy się z tabliczki (jest też napis w języku jidysz). W jego wnętrzu znajdują się jedne z dwóch zachowanych malowideł synagogalnych na Mazowszu. Z zewnątrz niestety nic o tym nie świadczy. Wzniesiony przez Rothblita w 1819 r., jest najstarszym zachowanym murowanym budynkiem mieszkalnym na Pradze. Już przed 1839 r. mieściła się tu elementarna szkoła żydowska, a w oficynach trzy żydowskie domy modlitwy, które po wojnie zostały zamienione na magazyny. W dwóch z nich zachowały się fragmenty malowideł przedstawiające znaki zodiaku, rysunki Ściany Płaczu i Grobowiec Racheli. Na jednej ze ścian znajduje się napis w języku hebrajskim, który głosi, że malowidła wykonano w 1934 r. z donacji synów Dawida Grinsztajna. Nieznane są losy modlitewni z okresu II wojny światowej, ale można przypuszczać, że wyposażenie wnętrza zostało zdewastowane. Po zakończeniu wojny we wnętrzu synagogi urządzono magazyny oraz garaż, a część polichromii została zamalowana . Niedawno w piwnicy znaleziono pomieszczenie, zwane Szalesides, gdzie żydzi spożywali szabasowe posiłki.
Pozabijane okna, odpadające cegły pasują do otoczenia. Możemy zamknąć oczy i oczami wyobraźni zobaczyć modlących się tu Żydów, gwar żydowskich dzieci, przepych i przedwojenne dostojeństwo. Niestety nie można dostać się do środka. Tą samą drogą wracamy na Plac Wileński, wsiadamy do tramwaju nr 13, 23, 26 lub 32 i jedziemy na Żoliborz.
Po dotarciu do stacji metra Ratusz, zmieniamy środek lokomocji na kolej tym razem podziemną. Wsiadamy do pociągu, jadącego w stronę Młocin, by następnie po przejechaniu 2 przystanków, wysiąść na Placu Wilsona. Tutaj po przejściu przez park im. Żeromskiego, dochodzimy do Cytadeli Warszawskiej, kolejnego śladu po obecności w Warszawie Rosjan. Ślad niezbyt chwalebny, lecz prawdziwy. Cytadela Warszawska – rosyjska zbudowana na rozkaz cara Mikołaja I w Warszawie, po upadku powstania listopadowego, z zamysłem kontroli nad miastem, będącym ośrodkiem polskiego ruchu niepodległościowego. Pełniła także rolę więzienia śledczego, które mieściło się w jej X Pawilonie (do którego się jeszcze wybierzemy) oraz miejsca straceń działaczy narodowych i rewolucjonistów.
Po zwiedzeniu Cytadeli, a właściwie jej serca, bowiem w jej skład wchodziły dobudowane później 2 pierścienie fortów obronnych na lewym brzegu Wisły – wyruszamy w stronę Centrum. Teraz wybierzemy się w miejsca świadczące o obecności innej, mającej równie duży, jak Rosjanie, wpływ na historię miasta, grupy etnicznej. Mowa o Żydach.
Na przystanku przy ulicy Mickiewicza wsiadamy w jeden z autobusów linii 157 lub 604. Naszym punktem docelowym jest Umschlagplatz i odrestaurowany ostatnio pomnik z 1988 roku u zbiegu ulic Stawki i Dzikiej, który został wybudowany w celu upamiętnienia miejsca, z którego wywożono Żydów, mieszkających w getcie warszawskim, do obozów zagłady. Na pomniku z biało-czarnych marmurowych płyt wyryto listę nazwisk ofiar hitlerowskich okupantów.
Następnie przemieszczamy się ulicą Karmelicką na południe, w stronę Nowolipek Przed skrzyżowaniem z ulicą Anielewicza przechodzimy wzdłuż Skweru Willego Brandta, w którym znajduje się pomnik Bohaterów Getta. Możemy poświęcić chwilę czasu, by do niego podejść. Następnie jednak kierujemy się dalej ulicą Karmelicką, by na skrzyżowaniu z ulicą Dzielną skręcić w prawo. Po kilkudziesięciu metrach natykamy się na pomnik upamiętniający , mieszczący się tu dawny X Pawilon Cytadeli Warszawskiej, w którym w czasie powstania styczniowego więziono powstańców. To te niestniejące już więzienie było w czasie II wojny światowej miejscem więzienia i kaźni wielu Polaków. W latach 1939-1944 więziono tutaj około 100 tyś. mężczyzn i 20 tyś. kobiet, początkowo tylko więźniów politycznych, później ofiar masowych łapanek. Ogółem rozstrzelano 40 tyś. więźniów Gęsiówki, a większą ich część wysłano do obozów koncentracyjnych i na roboty przymusowe. Jako miejsce przez, które przewinęło się ponad 100 tyś. mieszkańców ziem polskich jest świadectwem ich bytności na tym terenie, który przyszło opuścić im przecież w tak tragiczny sposób.
Nasza trasa wiedzie teraz w kierunku wolskich cmentarzy. Jest to jej ostatni punkt. Najpierw udamy się na Muzułmański Cmentarz Kaukaski. By do niego dotrzeć albo podjeżdżamy jeden przystanek autobusem linii 111 lub 180 z przystanka na skrzyżowaniu ulicy Dzielnej z alejami Jana Pawła II, albo udajemy się na krótki spacer ulicą Anielewicza w stronę ulicy Okopowej, po której stronie przeciwnej stronie znajduje się interesujący nas obiekt.
Po dojściu do dużego muru, wchodzimy najbliższym wejściem na Muzułmański Cmentarz Kaukaski. Jest to starszy, z dwóch (drugi to Muzułmański Cmentarz Tatarski, który znajduje się po północno-zachodniej stronie Cmentarza Powązkowskiego) cmentarzy, użytkowanych przez wyznawców islamu. Byli tu chowani żołnierze wojska rosyjskiego, a także przyjezdni muzułmanie. Ze sławniejszych spoczywających tu można wymienić Jana Buczackiego, pierwszego tłumacza Koranu na język polski. Cmentarz został założony w latach trzydziestych XIX wieku i był użytkowany prez 37 lat, aż do czasu jego zamknięcia. Jego pierwotny wygląd nie zachował się do naszych czasów. W czasie powstania warszawskiego jego zniszczenia dokonali Niemcy.
Następnie przechodzimy na Cmentarz Ewangelicko-Augsburski, który użytkowała gmina luterańska. Jest to również nekropolia z dosyć długą historią. Została założona w maju 1792 roku, a twórcą projektu był Szymon Bogumił Zug. Godnym uwagi jest grobowiec rodziny Halpertów, wzniesiony w roku 1835, a utrzymany w stylu klasycystycznym (zdjęcie obok). Na cmentarzu spoczywa około 100 tyś. Zmarłych, a wśród nich wielu znanych i zasłużonych lekarzy, architektów, działaczy patriotycznych jeszcze z czasów I Rzeczypospolitej, Księstwa Warszawskiego, a także powstań narodowych. W trakcie okupacji niemieckiej cmentarz został częściowo zniszczony.
Następnie wybieramy się na Cmentarz Prawosławny przy ulicy Wolskiej. Mieści się on w dawnej reducie 56, jednym z punktów obrony Warszawy w czasie powstania listopadowego, podczas szturmu armii rosyjskiej. Dowodzący tu gen. Józef Sowiński poległ na jej szańcach. Jako cmentarz schizmatyków, jak rzekliby nasi przodkowie, jest również widomym znakiem obecności obcokrajowców na terenie Warszawy, tym bardziej znaczącym, że pochowani tutaj zmarli wywodzą się z grupy tych „imigrantów”, którzy mieli istotny wpływ na historię i wygląd nie tylko Warszawy, ale też całego Królestwa nad Wisłą, czy też przyszłości PRL. Wiadomo, że po upadku powstania listopadowego znajdujący się przy okopach reduty kościół św. Wawrzyńca został zamieniony na cerkiew, jednakże do czasu, gdy wybudowano nieopodal cerkiew św. Jana Klimaka. Powrót kościoła do wyznawców kościoła rzymsko-katolickiego nastąpił więc dopiero w 1905 roku. Obszar cmentarny zaczęto używać już w 1836 roku, choć uroczyste jego otwarcie nastąpiło w roku 1841. Aż do końca trwania Królestwa Polskiego Cmentarz Prawosławny na Woli był miejscem, gdzie chowani byli przede wszystkim Rosjanie, począwszy od generałów armii carskiej, a skończywszy na pomniejszych rzemieślnikach wyznania prawosławnego. Wśród sławniejszych, a bardziej znanych nam Warszawiakom osobistości, leży tu Sokrates Starynkiewicz, zasłużony prezydent Warszawy, chociażby poprzez doprowadzenie do wybudowania systemu wodociągów miejskich, według projektu angielskiego inżyniera Williama Lindleya (ich zwiedzanie proponujemy Państwu w innych wycieczkach naszego biura). Na szczęście ten cmentarz nie został w poważniejszym stopniu dotknięty niszczącym działaniem wojny. (Zdjęcie na poprzedniej stronie przedstawia jeden z pomników na cmentarzu, natomiast zdjęcie poniżej cerkiew pod wezwaniem św. Jana Klimaka).
Po zwiedzeniu Cmentarza Prawosławnego udajemy się z powrotem na Dworzec Centralny, skąd czeka nas odjazd do hotelu pod Warszawą).
Naszą dzisiejszą wycieczkę zakończyliśmy zwiedzeniem miejsc, których charakter sprawia, że stają się właściwie głównym, choć niemym świadectwem o przeszłości. Były to wolskie cmentarze, szczególnie te, na których pochowani są przedstawiciele mniejszości narodowych i etnicznych mieszkających na terenie nie tylko Warszawy, ale również całego Mazowsza i Polski. Groby tych, którzy odeszli, którzy kiedyś tworzyli ten nieprzerwany zapis, nazywany przez nas historią, są nie tylko kawałkami marmurowych, czy też kamiennych płyt, ale przede wszystkim materialnym pozostałością, która przyzwala na bezpośrednie wspomnienie naszych przodków. Warszawskie cmentarze nie pozwalają nam zapomnieć o tych, bez których przecież nie zdarzyło się wszystko, co miało miejsce w przeszłości. Istnienie nekropolii na warszawskiej Woli potwierdza stwierdzenie, że dawnych wydarzeń nie uda się w prosty sposób wymazać z pamięci. Trwają one, jak i inne formy materii, zmienione przez człowieka, w miejszym lub większym stopniu zachowane, czy mówimy tu o starych kamienicach, czy dawnych fortecach, czy też wznoszonych w przeszłości kościołach. Wiele z tych miejsc, tak licznie występujących w Warszawie jest naznaczonych występowania w nich również cudzoziemców, grup ludności różniącej się etnicznie, których wkład w rozwój okolic był znaczący. Dlatego chociażby warto poznawać ich historię, tym radośniej poprzez obcowanie z nią osobiście. Dlatego też zachęcamy drogich czytelników do zrealizowania zaproponowanej przez nas trasy, w celu przeżycia niezwykłej przygody, poprzez poznanie i doświadczenie przeszłości w jej najbardziej fascynującej formie – zabytkach, szczególnie tych opuszczonych.